Powiedzmy sobie wprost: ja o owerlok to nie jest na razie dobrana para. Precyzja, jaką wyćwiczyłam na zwykłej maszynie do szycia, w przypadku szycia dzianin na owerloku nie znajduje miejsca. No dobrze, można uszyć bluzę szybko, Taaak, zszywanie i obrzucanie za jednym zamachem przemawia do wyobraźni. Ale nierówne szwy są faktem dokonanym i trudno czasem naprawić błędy, jeśli jednocześnie noże podocinały materiał tu i ówdzie. ;)
Ogólnie męczą mnie późnozimowe bolączki. Nie mam się w co ubrać. Przez ostatnie miesiące (a może już lata) próby zakupów ubraniowych kończą się tak samo, czyli skrzywioną miną i wyjściem ze sklepu. Jeśli mam kupić skrzywioną na szwach koszulkę z latającymi nitkami, to w zasadzie mogę podobną wyprodukować w domu i być może wyjdzie taniej. Czy przyjemniej to zależy. Jedyny problem to brak czasu. Plany szyciowe mnożą się, całkiem konkretne, ale co z tego, skoro doba nie chce się rozciągnąć do 36 godzin co najmniej? A tymczasem szafa zamienia się w zbiorowisko łachów z biletem w jedną stronę na śmietnik. Co gorsza, okazuje się, że jeśli własnoręcznie wykonaną rzecz nosi się często, to taka rzecz również ulega zniszczeniu. Na przykład moja bluza w tygryski z zeszłorocznej jesieni właśnie umiera, bo czarny nadruk po dwóch praniach zabrudził białe elementy i dzianina cały czas wygląda na zabrudzoną. Ech. Z kolei moja zielona sukienka nabyła trwałą plamę na krawędzi spódnicy. Ech razy dwa.
W ramach odbudowywania garderoby uszyłam bluzę. Wzięłam dzianinę punto o ciekawym składzie: 70% włókien poliamidowych, 25% wiskozowych, 5% lycry. Ciekawe, bo w podręcznikach poleca się dokładnie odwrotną proporcję poliamidu i wiskozy, dlatego że to wiskoza zazwyczaj odpowiada za komfort użytkowania - chłonie wilgoć i jest mimo wszystko z naturalnego surowca. Poliamid to syntetyk i zazwyczaj cieczy nie wchłania w wystarczającym stopniu. Ale trzeba pamiętać, że cecha włókna to jedno, a cecha dzianiny to drugie - splot dzianiny, wygląd i struktura przędzy mogą wiele zmienić w odczuciach użytkownika. Te moje punto jest bardzo miłe w dotyku i miękkie, nie przypomina w chwycie punta poliestrowego. Wiecie, że poliamid był pomyślany jako zastępca wełny? Coś w tym jest, choć największą karierę zrobił pod postacią nylonowych pończoch. :)
Bardzo fanie szyje się poliamid. Wspaniałe jest to, że bardzo łatwo można go ukształtować żelazkiem, wystarczyć ustawić je na jedną kropkę i dać trochę pary, wszystkie zmarszczki ładnie się wymodelują. i wyprostują. Dzianinę wzięłam standardowo z Tesmy, mają tam więcej kolorów i myślę nad dokupieniem czerwieni lub zieleni, czegoś weselszego na wiosnę.
Swoją drogą bluza miała wyglądać trochę inaczej. Miała mieć falbanki i trochę inny krój rękawów, ale okazało się, że na takie zbytki potrzeba dobre pół metra więcej materiału. To może następnym razem. :) Tymczasem na stole jest już skrojona bluzka w baloniki. Będzie miała dekolty z przodu i z tyłu. Już niedługo wiosna! Teraz może być już tylko lepiej, prawda?