Spódnica, model 129 (A, B) z Burdy 8/2016
Wykrój tej spódnicy wpadł mi w oko od razu ze względu na interesujące cięcia na przodzie. Burda obiecywała, że krój ma modelować sylwetkę, więc tym bardziej nabrałam apetytu na szycie. :) Wykroiłam wszystkie części już w zeszłym roku, zrobiłam jeden szew... i spódnica powędrowała do Wielkiego Pudła Nieskończonych Projektów, gdzie przeleżała do zeszłego tygodnia.
Kto nie za tego uczucia, kiedy po miesiącach wyciąga się swój projekt. Hmmm, co ja właściwie zamierzałam z tym zrobić? Szyć jak każe instrukcja? Modyfikować? A swoją drogą, czemu na Boga nie zapisałam, jaki rozmiar skroiłam??? Takie pytania zadaję sobie najczęściej. Brak zapisanego rozmiaru jest chyba najbardziej irytujący, podobnie jak zamieszanie z zapasami na szwy (kiedy szwy w jednym miejscu są na wykroju dodane a w innym nie, bo wizja przewidywała jakieś chytre i zjawiskowe sposoby szycia i wykończenia). Na koniec wzrok zawieszam na tkaninie i zastanawiam się, czy na pewno nadal mi się podoba i czy właściwie dobrałam ją do wykroju. Bywa, że właśnie materiał decyduje o niekończeniu roboty.
Tkaninę kupiłam dawno temu, prawdopodobnie na Allegro. Kiedy do mnie dotarła, na pewno mi się podobała, bo to taki dość cienki i lekko elastyczny, bawełniany dżins. Na zdjęciach nie widać, ale jest na nim nadrukowany czarny ornamentowy wzór, co dodaje mu odrobinę szyku. Jednak już podczas krojenia miałam mały kłopot z ułożeniem szablonów, bo ułożenie druku mijało się jakby z ułożeniem nitki prostej w osnowie. Poradziłam sobie z tym i wyglądało na to, że więcej kłopotów nie będzie. W końcu jak trudny do szycia może być dżins?
Jednak może być paskudem taki dżins, o czym przekonałam się po wydobyciu projektu z Pudła i próbach jego skończenia. Mimo zastosowania dodatkowych punktów stycznych i precyzyjnie odmierzonych zapasów na szwy (tu byłam pewna, że wszędzie mam 1,5 cm), części nie chciały się równo zszyć. Już pomijam fakt, że trzeba być masochistą, żeby zrobić tak duże zapasy do szycia zaokrągleń - tylko utrudniają. Nawet spinanie szpilkami i fastrygowanie nie pozwoliło na uniknięcie w kilku miejscach prucia. Potem, kiedy już zszyłam cały przód, nie mogłam go porządnie wyprasować i nawet stębnowanie nie pomogło wygładzić niektórych zmarszczek. Wszystko to widać na zdjęciach.
Na pocieszenie obrzucenie brzegów poszło bez większych problemów. Tym razem użyłam owerloka. :)
Na koniec, podczas przymiarki przed wszyciem paska i podwinięciem dołu, okazało się, że Burda miała rację, fantastyczne cięcia faktycznie modelują sylwetkę, a konkretnie wydatny brzuszek... Udało się zminimalizować efekt przez podniesienie spódnicy do góry - ucięłam 3 cm od góry i następnie zwęziłam spódnicę po bokach, bo obwód pasa się zwiększył. Ale zapał do szycia wtedy już bardzo ostygł.
Jednak skończyłam spódnicę, bo byłoby niepedagogiczne posłać ją znów do Pudła. Fason nadal mi się bardzo podoba. Tkanina i wykonanie - niekoniecznie. Wygląda mało schludnie, a jeśli nawet na wieszaku jest pomięta, to strach pomyśleć, jak się będzie prezentować po całym dniu noszenia. Mogę mieć pretensje tylko do siebie, wszelkie usterki tego ubrania to wynik moich nieprzemyślanych decyzji.
Cóż, każdy kiedyś zalicza skuchę. :)
No coś Ty! Nie jest wcale tak źle, jak piszesz. Poza tym to dżins, a ten rządzi się swoimi prawami i z drugiej strony pozwala na trochę więcej luzu :). Daj szansę tej spódnicy, bo tyle w nią pracy włożyłaś, że szkoda by było, żeby teraz wisiała tylko w szafie.
OdpowiedzUsuńJa to bym najchętniej podbiła wszystko blachą, żeby było gładko jak szkło a szwy były ostre jak żyleta ;) Ale masz rację, dżins to dżins, nie ma co marudzić. A poza tym lepiej mieć spódnicę niż wyrzuty sumienia z powodu nieskończonego szycia. :)
Usuńładna, pokaż jak leży na Tobie!
OdpowiedzUsuńTego się obawiam :) Pokazywania na sobie :)
UsuńSpódnica jest piękna myślę, że na sylwetce też dobrze wygląda. Daj jej szansę:)
OdpowiedzUsuńPo poprawkach mam nadzieję, że spódnica już nie podkreśla tak brzucha, ale sprawdzać będę chyba po zmroku ;))
UsuńA mi się podoba :) Trochę nieładna to jest dziś pogoda... i nie tylko dziś ;)
OdpowiedzUsuńOj, pogoda to jest paskudna!
UsuńHahaha nie zapisałam jaki rozmiar skroiłam :D Dobrze, że nie tylko ja robię takie mądre rzeczy.
OdpowiedzUsuńCiągle to sobie robię. Rozmiaru nie zapisuję, modyfikacji nie zapisuję, a najzabawniej jest, jak na formie papierowej zrobię częściowo zapasy na szwy a częściowo nie. I potem się zastanawiam, co miałam na myśli i jak mam to kroić? :D
UsuńCałkiem ładna
OdpowiedzUsuń