Weekend spędzony w podróży po okolicznych miasteczkach letniskowych. Takie Söderköping. Przystanek dla jachtów pływających po słynnym kanale Göta. Kiedyś już było na blogu. :) Podobno jest tam świetnie wyposażony sklep z tkaninami, ale znalazłam go za późno, kiedy już wróciłam do domu. Może i dobrze... ;) Miasto dobrze na mnie wpływa, choć najadłam się słodyczy za wszystkie czasy - najpierw ciasto w kawiarni Farmors (nazwa oznacza babcię od strony ojca), potem najsłynniejsze szwedzkie lody rzemieślnicze w lodziarni Smultronstället ("Tam gdzie rosną poziomki" - jak film Bergmana). Aż dziw, że na zdjęciach nie wyglądam jak stodoła!
Muszę powiedzieć, że pstrokata kiecka sprawdza się super. Może mogłaby być o rozmiar mniejsza, bo dzianina dresowa mocno się naddaje. No i dawno nie czułam się taka kolorowa. :)))
Fantastyczna sukienka. Kolorowy nadruk i prosty fason to świetne połączenie. Piekne zdjęcia. Urokliwe miejsce. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTaki prosty fason w połączeniu z wyrazistym wzorem sprawdza się świetnie. Sukienka jest ekstra :).
OdpowiedzUsuńsukienka boska, wcale nie jest za duża, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoże i tak, tylko dzianina jest mocno rozciągliwa i dlatego mam takie wrażenie. :) Wygody w każdym razie nie można jej odmówić!
Usuń