Marzenia marzeniami a życie układa własne scenariusze. Po skończeniu kursu konstrukcji myślałam, że będę projektować ciuch za ciuchem, ale okazało się, że nie da się złapać kilku srok za ogon i bawić się szyciem i jednocześnie utrzymywać przyzwoity poziom naukowy na uczelni. Dlatego skomplikowane projekty ubraniowe odłożyłam na bliżej nieokreśloną przyszłość. Ale coś jednak stworzyłam. Proszę Państwa, oto Kalina 2.0:
Podstawową formę do tej spódnicy zrobiłam jeszcze na kursie. Jednym z zadań była konstrukcja na własne wymiary i w tym celu wszystkie uczestniczki wymierzyły się dokładnie, a ja nawet dwa razy - raz samodzielnie a raz przez, naszą wspaniałą instruktorkę. Wiadomo, że to, jak się zmierzymy, jest kluczowe do poprawności konstrukcji, więc nigdy nie zaszkodzi zrobić to dwukrotnie dla pewności. :) Kiedy już miałam wykrój, wymodelowałam go samodzielnie w domu, przekształcając spódnicę prostą w spódnicę rozszerzaną o linii A.
Tył spódnicy z centralnie położonym krytym suwakiem
Uwielbiam kieszenie, są dla mnie niezbędne w wielu sytuacjach, kiedy nie mogę mieć torebki, zatem nie odmówiłam sobie kieszonek w ulubionym kształcie:
Tkanina to gruba bawełna drukowana, znalazłam resztkę (około 1m) na Allegro i skusiłam się z myślą o uszyciu spódnicy ołówkowej, ale potem zmieniłam zdanie i postanowiłam, że będzie z tego moja Kalina. Oczywiście materiału było za mało, dlatego wewnętrzne wloty kieszeni wykroiłam już z innej tkaniny, z której powstało również obłożenie dołu. Pierwotnie miało być szersze, żeby zakryć niezadrukowany spód, ale nie chciało się układać. Nie jestem do końca zachwycona ostateczną wersją, bo obawiam się, że biel będzie widoczna podczas użytkowania spódnicy. Następnym razem podobną drukowaną tkaninę wykorzystam po prostu do modelu z podszewką,
Materiału ledwie starczyło na miniaturowy pasek (szerokość 1,5cm, dla mnie zupełnie ok). Suwak w kolorze zupełnie nieprzystającym ;D
Nawiasem mówiąc w trakcie szycia pomyślałam, że kryte zamki nie nadają się zbytnio do grubych tkanin. Źle pracują, trudno je płynnie spinać i rozpinać. Może do wszywania trzeba zastosować inną technikę? Nie wiem, następnym razem użyję zwykłego. :)
Suwak jest wszyty odrobinę za daleko, ale ta bawełna jest tak sztywna, że i tak przeszkadza w rozpinaniu spódnicy... pół milimetra bliżej ząbków i skończyłoby się na pruciu i wymianie zapięcia...
Tyle zostało resztek :D
No dobrze, ale czemu spódnica nazywa się Kalina 2.0? Ano, bo to drugi egzemplarz Kaliny. :) Pierwszy powstał już dość dawno z cienkiego dżinsu i stał się jednym z moich ulubionych wiosennych ciuchów, choć okazał się za szeroki w pasie (choć zarazem bardzo komfortowy). Jakim cudem, skoro byłam tak dokładnie wymierzona a wszystkie obliczenia do spódnicy podstawowej robiłam pod kontrolą? Nie mam zielonego pojęcia, ale kiedy szyłam panterkowy model, uwzględniłam wcześniejsze doświadczenia i przy krojeniu cięłam okolice talii bez zapasów na szwy, zwężając ją o około 6cm. Jakież było moje zdziwienie, gdy podczas przymiarki wciąż miałam w pasie solidne luzy! Chyba nawet większe niż w Kalinie 1... Cóż, zwęziłam panterkę bo bokach kolejne kilka centymetrów... i wciąż nie było widać różnicy. No to dodałam zaszewki (oryginał ich nie przewidywał), łącznie kolejne 7 cm! i w końcu uznałam, że można wszywać pasek. Ufff.
Tajemnicy, czemu spódnica na moje własne wymiary okazała się o tyle za duża, nie rozwiązałam. To nie wina tkanin, żadna nie miała zdolności do aż takiego rozciągania. Może coś z moją talią jest nie tak, bo to nie pierwszy raz, kiedy pas okazuje się za luźny. W każdym razie projekt Kalina na wersji panterkowej najprawdopdobniej się zakończy a ja pomyślę o nowej konstrukcji. Może tym razem zmierzy mnie małżonek? ;)))