Jednym z moich nielicznych noworocznych postanowień było ukończenie kursu konstrukcji odzieży damskiej. Wprawdzie konstrukcją już się bawiłam i rezultaty chyba nie były najgorsze, ale brakowało mi wsparcia fachowca, kogoś, kto wyjaśni wątpliwości bądź potwierdzi, że rozumowanie jest prawidłowe. Jak niejednokrotnie na blogu wspominałam, krawiectwo to dziedzina, która najlepiej się udaje, gdy możemy się uczyć od żywego człowieka. ;) Kiedy się okazało, że będę mogła sobie sfinansować taki kurs, to nie wahałam się długo i wysłałam zgłoszenie do Europejskiej Akademii Mody.
Europejska Akademia Mody działa w Łodzi od wielu lat (chyba już niedługo będzie obchodzić trzydziestolecie działalności?). W jej ramach przez długi czas można było się nauczyć nie tylko konstrukcji odzieży damskiej lekkiej, ale również konstrukcji odzieży męskiej, bielizny i rysunku żurnalowego. Swego czasu kursy prowadził pan Ryszard Kowalczyk - tak, autor sławnych książek od konstrukcji. W tej chwili w ofercie akademii pozostał jedynie kurs konstrukcji odzieży damskiej lekkiej a wykładowcą jest pani Agnieszka Spiegielhalter, wspaniały fachowiec, a do tego bardzo życzliwa i cierpliwa osoba. :)
Zajęcia odbywały się co tydzień w soboty i niedziele, łącznie dało to 70 godzin intensywnej nauki. Zaczęliśmy niewinnie od konstrukcji spódnicy. Sądziłam, że będę się nudzić (co to za filozofia wykroić spódnicę, prawda?), ale już po dwóch godzinach nie wiedziałam, za co mam się chwytać - za ołówek i rysować linię? za długopis by zapisywać mnóstwo rad i trików podawanych przez panią Agnieszkę? Dowiedzieliśmy się najpierw, jakie są standardy konstrukcji spódnic, a następnie co w konstrukcji lepiej nie zmieniać, o czym należy pamiętać przy dopasowywaniu do konkretnej sylwetki, a na koniec w którym miejscu możemy wykrój zmieniać według własnych upodobań i nic złego się nie stanie. Podobnie intensywnie przerobiliśmy sukienki, bluzki, żakiety i kilka odmian pasujących rękawów. Przestudiowaliśmy konstrukcję kołnierzy wszelkiego rodzaju, zarówno do bluzek jak i do żakietów. Dowiedzieliśmy się, jak projektować wyroby z dzianin i skonstruowaliśmy body i legginsy. Zrobiliśmy dwie różne konstrukcje spodni i studiowaliśmy zależności powodujące złe układanie szwu siedzeniowego.Naprawdę było co robić i po całym dniu zajęć niejednokrotnie wracałam do domu nieprzytomna. Korzystaliśmy z systemów polskich i niemieckich, pani Agnieszka łączyła najlepsze metody kilku autorów tak, żeby osiągać jak najlepsze rezultaty.
W ostatni weekend chętne osoby mogły podejść do egzaminu zawodowego. Prawdę mówiąc sądziłam, że będzie łatwiejszy. ;))) Ale się udało. :)
Myślę, że choć kurs nie jest najtańszy, to jednak wart jest zainwestowania czasu i pieniędzy. Nie żałuję ani złotówki i już nawet zapomniałam, że po odebraniu dyplomu zamiast świętować marzyłam jedynie o spaniu. ;) Pozostały mi po nim materiały (które dostaliśmy bez dopłaty) - ołówki, długopisy, różowy zeszyt na notaki, podręczniki... i olbrzymia wiedza, którą teraz trzeba będzie przekładać na praktykę.
P.S. Na zajęciach robiliśmy konstrukcję bluzki na własne wymiary. W domu postanowiłam zrobić muslin, by sprawdzić czy to działa... Nic nie trzeba było poprawiać. No, może dodać zaszeweczkę barkową , ale niekoniecznie... Szok i niedowierzanie. ;)))) Nietrudno się teraz domyślić, że kurs gorąco polecam? :D
Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńGratuluję Pani Konstruktor! A skoro będziesz teraz miała wolne weekendy, to osobiście mam nadzieję, że będziesz więcej blogować i chwalić ciuszkami samodzielnie skonstruowanymi :-)
OdpowiedzUsuńBoże, ja też mam nadzieję, że w końcu jakoś się ogarnę i będę mogła spokojnie poszyć... Chwilami myślę, że za dużo sobie wzięłam na głowę, bo dom, rodzina, uczelnia, blog... a tylu rzeczy jeszcze nawet nie zaczęłam robić... ;) Ale na pewno będzie więcej postów, bo dni dłuższe i pogoda sprzyja robieniu ładnych zdjęć...
UsuńGratulacje :) Pamiętaj ile po kursie konstrukcji miałam zapału do pracy. W sumie dalej mam, tylko czasu mniej. Tak sobie czytam ten Twój opis i chętnie drugi raz bym poszła na taki kurs, tak żeby "przemaglować" doświadczonych konstruktorów o różne niuanse, które wychodzą "w praniu" :D
OdpowiedzUsuńNajlepiej byłoby zawsze mieć obok doświadczonego mentora :)
UsuńTak dobrze to chyba nikt nie ma :P
UsuńPomarzyć dobra rzecz ;))))
Usuńahh zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńserdecznie gratuluję i nie byłabym szczera, gdybym nie powiedziała, że zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Anka
Ogromne gratulacje! Muszę (poważnie - muszę!) skończyć taki kurs. Jestem z Wrocławia i zastanawiam się nad Krakowską SAPU. O tym w Łodzi nie słyszałam. Ile to kosztuje? Nie mogę znaleźć informacji na stronie, a bardzo, ale to bardzo wkręciłam się w temat!
OdpowiedzUsuńObawiam się, że cena kursu się zmienia, bo kiedy dowiadywałam się o cenę przed jesienną edycją, to była inna niż ta, która obowiązywała wiosną. Lepiej dowiadywać się u źródła, z tym że kolejny termin kursu to dopiero wrzesień/październik (odbywają się dwa razy w roku). SAPU znam, kolekcje dyplomowe są tam zazwyczaj całkiem dobre, znaczy potrafią tam uczyć. :)
UsuńOk, dzięki za odpowiedź! Będę ich mieć na oku ;)
UsuńGratulacje !!!
OdpowiedzUsuńJa również będę zdawać już nie długo egzamin na konstruktora odzieżowego ale w Holandii.
Trzymam kciuki :)
Usuń