Kiedy wychodził tegoroczny lutowy numer Burdy, ja tkwiłam na uczelni w środku paskudnej sesji i jednocześnie szykowałam się do wyjazdu do Szwecji, więc zupełnie nie miałam głowy do uważnego i konstruktywnego przejrzenia zawartości. Głowę odzyskałam, niestety, dopiero w lipcu po kolejnej sesji, ale gdy już ją odzyskałam, to bardzo mi się ta Burda spodobała. A najbardziej wpadła mi w oko ta sukienka:
źródło Burda
Kiecka ma same zalety, ma nowoczesny krój, jest luźna i nawet można ją nosić z legginsami, a legginsy są lubiane przez wszystkie tygryski. ;) Aż się prosiła o szycie, tym bardziej, że odpowiednia tkanina leżała sobie w szafie.
Coś mnie jednak tknęło. "Babo", powiedziałam sobie czule. "Tyś jest ciągle niezadowolona z ciuchów, zanim rozpykasz 2,5 metra porządnego materiału i będziesz wyć, że znów_się_nie_uda, weź i zrób najpierw coś mniejszego. Patrz jaka fajna bluzka i ten sam wykrój. Każą to szyć z krepy, a ty masz krepę poniewierającą się na półce. Uszyłaś już jedną kieckę z krepy i jesteś zadowolona No weeeeź, szyj tę bluzkę. Patrz, ile pod nią będzie miejsca na porządny obiad! ;P". "Dooobra, obiad mnie przekonał. :D" odpowiedziałam, bo byłam głodna.
źródło Burda
I po tym lekko schizofrenicznym dialogu poszłam i wycięłam papierowy wykrój - najmniejszy jaki był - a następnie skroiłam materiał. Zazwyczaj skracam ramiona, ale skoro modelce na zdjęciu ramiona opadały, to i swoich postanowiłam nie ruszać, W końcu krepa to tkanina świetnie się układająca, wprost stworzona do luzackich ubrań, no nie. Za to dekolt zmniejszyłam, bo oryginalnie sięga niemal do pasa (widać na zdjęciu sukienki u góry, ale na modelce w bluzce już nie).
Szyło się bardzo dobrze.
Miałam krepę satynową, więc postanowiłam użyć obu stron, żeby było ciekawiej. Wszystkie linie mi się zbiegły tak jak trzeba i nawet nie zaklęłam przy ich dopasowywaniu.:)
Jeszcze przed wykończeniem przymierzałam i bluzka wydawała się niezła, naprawdę.
A wyszedł kaftan kulturysty.
Myślałam, że jeśli założę do niej obcisłe spodnie, to wszystko będzie grać, jakoś się góra zrównoważy z dołem. Niestety. Nie mam ochoty jej zakładać nawet na spacer z psem, a pies naprawdę wybacza mi wszystkie outfity. ;) Nic się tutaj nie sprawdziło, opadające ramiona, krepa, długość. Poza dekoltem. Mam żal, bo rękawy Burda wymyśliła fenomenalne, są zrobione z trzech części i tworzą coś w kształcie balona, czyli są bufiaste ale bez marszczeń. Jaki rozmiar miała modelka, jeśli ja kroję rozmiar 34 i wyglądam w nim jak drwal po wyrębie lasu? Jaką krepę użyć, jeśli z mojej krepy wychodzi bluzka o subtelności koca polarowego? Tak, wiem, że tkanin krepowych jest cała masa i krepa krepie nierówna. To może warto zamieścić w żurnalu informację o JAKĄ konkretnie krepę chodzi?
Nie daruję tym rękawom. Poprawiam wykrój i jeśli znów nie wyjdzie, to zapłaczę się na śmierć.Bo chcę i bluzkę i wciąż chcę sukienkę. :)
Tutaj poprawiam wykrój rękawów, myślę, że widać ich ciekawy kształt.
P.S. Spódnicę, którą ma na sobie modelka w bluzce, też chcę uszyć. Ciekawe, czy wyjdzie. :>
Dziękuję Ci za ten post. Ta bluzka od lutego chodzi mi po głowie. Teraz wiem, że muszę pogłówkować trochę nad wykrojem zanim się za nią zabiorę.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, co do tej pory zmieniłam w wykroju. Dodałam zaszewki z przodu, skróciłam tył no i te dwie zmiany zmusiły mnie do poprawienia linii rękawów, choć chciałam tego uniknąć. No i przede wszystkim skróciłam ramiona - o 5cm! Ale w normalnym rozmiarze może być naprawdę śliczna, więc męczę się dalej. :)
UsuńAleś mnie załamala! Sukienka z Burdy podoba mi się szalenie!!! Wciąż szukam do niej tkaniny. Ale po Twoim poście pewnie z niej zrezygnuję...
OdpowiedzUsuńAle Ty masz zupełnie inną figurę, więc bluzka może układać się zupełnie inaczej... wypróbuj na jakiejś niepotrzebnej szmatce :)
UsuńMam wrażenie, że te wykroje są jakieś ogromne. Przy sukience, którą obecnie szyję, była uwaga, że to model mocno przylegający do ciała. W trakcie szycia wyszedł niemal oversize... Fajna ta sukienka, zwłaszcza do legginsów lub rurek.
OdpowiedzUsuńWłaśnie do legginsów ją planowałam... na razie leży na podłodze wersja z surówki po przeróbkach, ale na razie nie szyję z obawy przed rozczarowaniem ;) A zresztą chora jestem, gorączka utrzymuje się trzeci dzień :|
UsuńAle fajnie opisałaś te wszystkie przygody z wykrojem - uśmiałam się choć wiem, że powinnam współczuć. Nie poddawaj się, trzymam kciuki za powodzenie w przeróbkach.
OdpowiedzUsuńDobrze, że się uśmiałaś, nie ma co współczuć :))) Co nas nie zabije, to nauczy nas szyć ;D czy jakoś tak :D
UsuńMądrze prawisz :-)
Usuń