Żaden owerlok nie brał udziału w tworzeniu tego posta. ;)
Duża dziewczynka to oczywiście ja. :)
Cel był od początku jasno określony: ma powstać niezobowiązująca, luźna spódniczka. I krótka - bo czasem nawet ja mam dość spódnic maxi. ;) Dzianina typu interlok o interesującym składzie: nylon, wiskoza, elastan, przyjechała do mnie już w październiku, ale byłam tak zajęta na uczelni przez ostatnie miesiące, że musiała zabrać się ze mną do Szwecji, żebym w końcu wzięła ją pod igłę.
Szybkie cięcie, kilka szwów (oczywiście bez użycia owerloka;)) i gotowe.Prawda, że wygląda jak spódniczka dla przedszkolaka? ;D
Nylon to nazwa handlowa włókna poliamidowego. Może zastanowiłabym się nad dzianiną z niego, gdyby chodziło o ubranie letnie, ale w przypadku zimowej spódnicy zyskujemy same plusy. Chroni przed wiatrem. Jest wytrzymały na rozciąganie, a zatem mniej podatny na trwałe deformacje (w przypadku dzianin ma to szczególne znaczenie). Nie wykazuje skłonności do pilingu (czyli nie tworzą się na powierzchni kulki z mikrowłókienek). Jest gładki w dotyku i mniej klei się do rajstop niż bawełna lub akryl. Idealny na ubranie, które chcemy użytkować bez zbędnych stresów. :)
O wiskozie już chyba wspominałam na blogu. To jedno z moich ulubionych włókien, a już na pewno ulubione sztuczne włókno. Naturalny połysk i zdolność do pochłaniania wilgocie większa niż w przypadku włókien bawełny (tak! wysoka wchłanialność wilgoci przez bawełnę to mit).
Elastan - włókno poliuretanowe, dzięki któremu ubranie zachowuje formę. Trzeba tylko uważać, żeby nie potraktować go wysoką temperaturą. Lub suszeniem w suszarce bębnowej (choć są już suszarki, które krzywdy elastanowi nie zrobią).
Pierwszy raz założyłam nową spódniczkę na wyprawę do sąsiedniego miasta. Norrköping jest mniejsze od Linköping, ale wygląd ma zdecydowanie bardziej wielkomiejski. Swego czasu rozwijał się tu prężnie przemysł włókienniczy, więc pod pewnymi względami jest podobne do Łodzi... i podobnie jak w Łodzi, o przemyśle włókienniczym pozostało tylko wspomnienie i kilka pofabrycznych budowli, gdzie obecnie znajduje się m.in. Muzeum Pracy. Nie wiem, jak Szwedzi przeżyli upadek włókiennictwa w mieście, ale faktem jest, że Norrköping, kiedyś bodajże czwarte pod względem wielkości w kraju, obecnie zajmuje miejsce siódme, a wiele osób jeździ do pracy do Linköping. Ale nie wygląda na zaniedbane czy opuszczone. Jest wciąż piękne, czyste i nawet miejscami całkiem wytworne. :)
Centrum Norrköping to kolorowe kamienice i mnogość butików. Pomiędzy domami handlowymi zbudowano łącznik przykryty szklaną kopułą, żeby swobodnie się przemieszczać bez względu na pogodę. Dodatkowo urządzono tam bar z zakąskami i kawiarnię. Szwedzi lubią mieć ładny widok przy popołudniowej kawie.:)
Nörrköping w przeciwieństwie do Linköping posiada również tramwaje. Jeżdżą z dużą częstotliwością (co kilka minut) i żaden z nich nie jest wyklejony reklamami. Estetyka ponad wszystko - i dobrze. :)
No i w końcu Aire na tle miasta:
Spódnica jest ekstremalnie prosta i ekstremalnie wygodna, żadnej filozofii nie ma co wymyślać - nadaje się na spacery po mieście, wycieczki i przesiadywanie na nörrköpingowskich murkach. :)
Z wyprawy też jestem zadowolona. Kupiłam nowe tkaniny!
CzyTy mogłabyś do takich postów, taką opcję dodać, której naciśnięcie spowodowałoby zmaterializowanie się u mnie na biurku tkaniny, którą opisujesz? ... ;DDD
OdpowiedzUsuńświetna spódniczka, Ty piękna w spódniczce, miasto też ładne, jeśli w ogóle można powiedzieć, że miasto jest ładne ;-)))
Taka opcja każdemu by się przydała... Ty też byś mogła co nieco udostępnić... ;DDD
UsuńBardzo fajna spódniczka, myślę, że będzie Ci pasować do wielu rzeczy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak uważasz, taki był zamysł, mieć uniwersalny ciuch do wszystkiego :)
UsuńRewelacja - bardzo fajna spódnica i jeszcze kusisz tym że taka prosta! Czasami aż mnie ręce świerzbią żeby zrobić coś prostego, czego efekt będę szybko mogła obejrzeć. Ileż można mozolnie zszywać kawałki? Albo kroić wygibasy? Czasami potrzeba czegoś prostego.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że mogę przesadzać w drugą stronę, czyli szyć wszystko prościutkie i unikać czegoś bardziej skomplikowanego. ;) Ale nic nie poradzę, że dla mnie właśnie takie szycie jest najprzyjemniejsze ^^
UsuńNo ba :-) Najbardziej w szyciu lubię pierwszą godzinę zszywania - wtedy najczęściej ubranie jest już wstępnie gotowe, i już coś widać. A potem jeszcze trzy godziny wykańczania :D
UsuńWłaśnie! A wykańczanie to już nie jest prawdziwe szycie... ;D
UsuńWłaśnie!
Usuń