poniedziałek, 24 lutego 2014

Mała spódniczka dla dużej dziewczynki



Żaden owerlok nie brał udziału w tworzeniu tego posta. ;)


Duża dziewczynka to oczywiście ja. :)

Cel był od początku jasno określony: ma powstać niezobowiązująca, luźna spódniczka. I krótka - bo czasem nawet ja mam dość spódnic maxi. ;) Dzianina typu interlok o interesującym składzie: nylon, wiskoza, elastan, przyjechała do mnie już w październiku, ale byłam tak zajęta na uczelni przez ostatnie miesiące, że musiała zabrać się ze mną do Szwecji, żebym w końcu wzięła ją pod igłę.

Szybkie cięcie, kilka szwów (oczywiście bez użycia owerloka;)) i gotowe.Prawda, że wygląda jak spódniczka dla przedszkolaka? ;D




Nylon to nazwa handlowa włókna poliamidowego. Może zastanowiłabym się nad dzianiną z niego, gdyby chodziło o ubranie letnie, ale w przypadku zimowej spódnicy zyskujemy same plusy. Chroni przed wiatrem. Jest wytrzymały na rozciąganie, a zatem mniej podatny na trwałe deformacje (w przypadku dzianin ma to szczególne znaczenie). Nie wykazuje skłonności do pilingu (czyli nie tworzą się na powierzchni kulki z mikrowłókienek). Jest gładki w dotyku i mniej klei się do rajstop niż bawełna lub akryl. Idealny na ubranie, które chcemy użytkować bez zbędnych stresów. :)

O wiskozie już chyba wspominałam na blogu. To jedno z moich ulubionych włókien, a już na pewno ulubione sztuczne włókno. Naturalny połysk i zdolność do pochłaniania wilgocie większa niż w przypadku włókien bawełny (tak! wysoka wchłanialność wilgoci przez bawełnę to mit).

Elastan - włókno poliuretanowe, dzięki któremu ubranie zachowuje formę. Trzeba tylko uważać, żeby nie potraktować go wysoką temperaturą. Lub suszeniem w suszarce bębnowej (choć są już suszarki, które krzywdy elastanowi nie zrobią).


Pierwszy raz założyłam nową spódniczkę na wyprawę do sąsiedniego miasta. Norrköping jest mniejsze od Linköping, ale wygląd ma zdecydowanie bardziej wielkomiejski. Swego czasu rozwijał się tu prężnie przemysł włókienniczy, więc pod pewnymi względami jest podobne do Łodzi... i podobnie jak w Łodzi, o przemyśle włókienniczym pozostało tylko wspomnienie i kilka pofabrycznych budowli, gdzie obecnie znajduje się m.in. Muzeum Pracy. Nie wiem, jak Szwedzi przeżyli upadek włókiennictwa w mieście, ale faktem jest, że Norrköping, kiedyś bodajże czwarte pod względem wielkości w kraju, obecnie zajmuje miejsce siódme, a wiele osób jeździ do pracy do Linköping. Ale nie wygląda na zaniedbane czy opuszczone. Jest wciąż piękne, czyste i nawet miejscami całkiem wytworne. :)


Centrum Norrköping to kolorowe kamienice i mnogość butików. Pomiędzy domami handlowymi zbudowano łącznik przykryty szklaną kopułą, żeby swobodnie się przemieszczać bez względu na pogodę. Dodatkowo urządzono tam bar z zakąskami i kawiarnię. Szwedzi lubią mieć ładny widok przy popołudniowej kawie.:)


Nörrköping w przeciwieństwie do Linköping posiada również tramwaje. Jeżdżą z dużą częstotliwością (co kilka minut) i żaden z nich nie jest wyklejony reklamami. Estetyka ponad wszystko - i dobrze. :)




No i w końcu Aire na tle miasta:




Spódnica jest ekstremalnie prosta i ekstremalnie wygodna, żadnej filozofii nie ma co wymyślać - nadaje się na spacery po mieście, wycieczki i przesiadywanie na nörrköpingowskich murkach. :)

Z wyprawy też jestem zadowolona. Kupiłam nowe tkaniny! 






czwartek, 6 lutego 2014

Szwedzkie szycie: Allt om Handarbete





I ponownie na blogu zawitają na chwilę szwedzkie klimaty. :) Minęło półtora roku od ostatniej mojej wizyty w przytulnej stolicy Östergötlandu i chętnie spakowałam walizki, by najbliższy miesiąc pomarznąć sobie dla odmiany za Bałtykiem. Na miejscu okazało się, że choć mamy luty, teoretycznie najgorszy miesiąc w roku pod względem średnich temperatur i ilości słońca, to w praktyce jest tu cieplej i milej niż ostatnimi czasy w Polsce. I bardzo dobrze - lepiej się spaceruje bez poszczękiwania zębami! ;)

Na pierwszych zakupach sprawiłam sobie ostatni numer Allt om Handarbete Sömnadsmagasin, czyli w wolnym tłumaczeniu Wszystko o Robótkach Ręcznych: Magazyn o Szyciu. To właściwie jedyne, "prawdziwie szwedzkie" czasopismo szyciowe, z oryginalnymi wykrojami, pozostałe to Burda Style (praktycznie taka sama jak wydanie polskie) oraz fińskie Ottobre wydawane w dwóch wersjach - dla dorosłych i dzieci. O ile Ottobre jest dobrze znane na całym świecie (szczególnie wydanie dziecięce), o Burdzie nawet nie wspominając, tak Sömnadsmagasin wydaje się zjawiskiem raczej lokalnym.

Co my w nim znajdziemy? Ano, po pierwsze, przekonamy się, że gust Szwedek nie jest szczególnie wyrafinowany i większość modeli to proste fasony, niezbyt skomplikowane do szycia, ale w każdym numerze znajdzie się coś ciekawszego, na przykład dżinsowy kombinezon:




Znajdzie się też model inspirowany wybiegiem: tutaj skórzane spodnie będące kopią spodni marki Chloe. Nie powiem, wyglądają interesująco:




Poza ubraniami dla dorosłych jest bardzo rozbudowany dział z ubraniami i zabawkami dla dzieci w różnym wieku, szczególnie zabawki są zabawne i ciekawe - czy ktoś już szył piramidę z poduszek? :)




W tym numerze znajdą się jeszcze wykroje na kosmetyczki i pokrowiec na laptopa. Nie ma natomiast żadnych wykrojów dla mężczyzn i nie umiem niestety powiedzieć, czy w ogóle się pojawiają. Możliwe, że nie ma ich wcale, bo zupełnie ich nie kojarzę z żadnego numeru, który oglądałam.

A jak wygląda szycie w Szwecji? W moim mieście (aktualnie siódme pod względem wielkości) udało mi się znaleźć kilka sklepów z tkaninami, ale wybór nie zachwycił, chyba że chciałabym uszyć pościel lub zasłonki - wtedy można przebierać w doskonałej jakości bawełnach, gładkich i wzorzystych. Wśród pasmanterii i nici najpopularniejszy jest Gütermann, jest godny polecenia Falk dostępny w niektórych marketach... i to wszystko. Ceny akcesoriów mogą zabić co wrażliwszych turystów, ale pocieszające jest to, że nawet tania, budżetowa nić z hipermarketu w szyciu sprawdza się bardzo dobrze (a jak wypadają na przykład u nas nici z takiego Lidla? rwą się od samego patrzenia...). 
Wygląda niefajnie? Jest jeszcze jedna opcja - secondhandy. :) W nich można kupić wszystko! Tkaniny, guziki, nici, wykroje, włóczki, druty, szydełka i nawet maszyny do szycia. I każdego na takie zakupy stać a kupować tam to żaden wstyd, bo szwedzki lumpeks jest często urządzony z pomysłem i czasem przypomina wręcz dom towarowy. Tylko ceny są zdecydowanie bardziej przyjazne. ;)