Skończyły mi się nici. To znaczy, nie że w ogóle, nie - tak straszna rzecz nie zdarzy się zapewne w ciągu kilku najbliższych lat, nawet jeśli nie będę uzupełniać ubywających zapasów. :) Nici skończyły się na jednej szpuleczce mojej ulubionej Mary Gütermanna, tysiąc metrów pracuje wszyte w kilkanaście tekstylnych produktów a mnie została na pamiątkę mała tulejeczka.
Czyli, inaczej mówiąc, cewka. :)
Cewka to rurka lub stożek, z kołnierzem lub bez, służąca do nawijania przędzy lub nici. Wykonywana jest z różnych materiałów - może być plastikowa, ale także papierowa lub drewniana, choć te ostatnie już chyba zniknęły z rynku i można je zobaczyć jedynie w muzeach i dziale antyków na Allegro. Ma różne rozmiary, w zależności od ilości przędzy na nią nawiniętej.
W domu, gdzie większość rodziny pracowała we włókiennictwie, widywałam różne cewki i sama nazwa była mi znana od wczesnego dzieciństwa, ale u nas miała jeszcze jedno znaczenie. Na ulicy Pabianickiej w Łodzi istnieje zakład, który owe cewki produkował; pracował tam mój wuj chrzestny i zwyczajowo mówiło się, że "chodzi do roboty do Cewki, od rana albo na popołudnie", co oznaczało, że pracuje tam na dwie zmiany (dzienną i popołudniową), w odróżnieniu od sąsiednich fabryk, gdzie tryb był trzyzmianowy z nielubianą zmianą nocną. W każdym razie zakład istniał jako "Cewka" i dopiero po wielu latach dowiedziałam się, że jego prawdziwa nazwa to Cetech.
Wujek już tam nie pracuje; jak wiele łódzkich przedsiębiorstw Cetech uległ przekształceniom, zredukował powierzchnię i załogę i obecnie jeśli nadal produkuje cewki dla włókiennictwa, to na pewno już nie w takiej skali, co niegdyś. Z dawnej historii pozostał symbol, który przez wiele lat mijałam w drodze do szkoły i też dopiero stosunkowo niedawno zorientowałam się, co oznacza. Proszę państwa, oto pomnik cewki!
Niestety nie wiem, kiedy powstał i kto go zaprojektował. W latach osiemdziesiątych był dumnie wyeksponowany przed głównym wejściem do fabryki i prowadził do niego zadbany chodnik. Potem, po poszerzeniu ulicy Pabianickiej, przestrzeń wokół niego skurczyła się, a obecnie pomnik stoi w zaroślach i nie ma do niego żadnej ścieżki. Trochę smutny widok:
Cewki na pomniku miejscami pogięte, ale nadal krzepko się trzymają.:)
Ot, cała historia. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł usunięcia pomnika - w końcu to kawałeczek włókienniczej tożsamości Łodzi. A poza tym niezła ciekawostka: kto by pomyślał, że zwykła cewka może mieć swój monument? :)
W łodzi to jest centrum krawiectwa. Jak wracaliśmy z wakacji mało głowy sobie nie skręciłam, bo w łodzi na każdym rogu materiały itp.:) Mąż się śmiał że mnie tam zostawi
OdpowiedzUsuńTak jest :) Wielkie fabryki upadły, ale kwitną małe firmy i firemki. Na przykład na terenie wspomnianego Cetechu widziałam szyld krawcowej :):):)
UsuńNo nie mogę! Cewka, no tak - co by nici bez niej zrobiły? Ciekawie się o czymś takim czyta. No i dotarło do mnie, że Ty w Łodzi mieszkasz - centrum PRLowskiego włókiennictwa, teraz kierunek Twoich podjętych znowu studiów już mnie nie dziwi :-)
OdpowiedzUsuńŁódź była włókiennicza dłuuuuugo przed PRL-em, ale fakt, bardzo jako miasto robotnicze bardzo pasowała do komunistyczno-socjalistycznej mentalności. :)
UsuńJak mi w domu gadali o cewkach, to co niby miałabym studiować.... zindoktrynowali mnie w dziecięcym wieku ;))))
Bardzo ciekawy post! dopiero od Ciebie się dowiedziałam, że to są cewki. Całe życie myślałam, że to w środku nici, to się nazywa szpulka.
OdpowiedzUsuńPs. możesz mi podpowiedzieć, gdzie w Łodzi na żywo można kupić cienkie dzianiny, takie na bluzki?
Na FB zobaczyłam Tofika i nie wiem czy bardziej mnie zatkało z zachwytu, czy skręciło z zazdrości ;)
Szpulka też może być! Cewka ma chyba szersze znaczenie, ale w sumie wiele razy używa się tych nazw zamiennie.
UsuńNie mam pojęcia, gdzie kupować takie dzianiny i bardzo nad tym ubolewam. Jest niby "Teofilów" na Brukowej bodajże, ale dla mnie to koniec świata i nie wiem, jaki mają aktualnie asortyment. Kiedyś mieli sklep na Piotrkowskiej i dzianiny były bardzo dobrej jakości.
He, he, mnie skręca, jak pomyślę o Twojej Necchi :)))
Chyba muszę jakieś wakacje w Łodzi zaplanować - jak tylko podbuduję mój budżet oszczędnościami :-) Bo przecież poza muzeum włókiennictwa, pomnikiem cewki czytałam że macie wspaniałe sklepy z tkaninami.
OdpowiedzUsuńI fantastyczne hurtownie pasmanteryjne!
Usuń