Anna Moda na Szycie to żurnal może nie dorównujący stylem legendarnej Burdzie, oferowane wykroje nie są wyrafinowane i zgodne z najnowszymi, najgorętszymi trendami, stylizacje i wybór tkanin także pozostawiają nieco do życzenia, jednak są bardzo przyjazne w użytkowaniu i polubiłam pracę z nimi. Dlatego z niecierpliwością czekałam na nowy, drugi numer, który według moich wyliczeń miał pojawić się pod koniec lipca. Nie pojawił się, więc trawiona niepokojem uderzyłam z pytaniem do wydawnictwa BPV, a tam dowiedziałam się, że planowana data wydania to dopiero 29 sierpnia, czyli miesiąc później niż by wypadało kwartalnikowi. Nic to - dziś 29 sierpnia i nowa Anna leży na biurku.
Oto kilka migawek ze środka:
Kilka sukienek, płaszczy, żakietów, w różny rozmiarach i raczej prostych fasonach, w sumie to, czego można się spodziewać po przedrukach marki zwanej, nomen omen, Simplicity. Na pewno wymagać będą więcej wyobraźni przy podkręcaniu ich stylu (pimp my style ;)) niż w przypadku Burdy, która daje recepty na tzw. indywidualizm w sposób dość łopatologiczny. Ale jeśli w zamian dostaje się wykroje z dodanymi zapasami na szwy - to ja jestem gotowa zaprząc fantazję. :)
Czytelnicy Facebooka wiedzą, że pracuję nad drugim egzemplarzem okładkowej sukienki z poprzedniego numeru Anny. Pierwszą wersję pokazałam w majowym poście i nie była tym, co chciałam osiągnąć. Tym razem zgodnie z zamierzeniami poprawiłam spódnicę, ale też zrezygnowałam całkowicie z rękawów. Myślę, że zmiany wyszły na plus a sam fakt, że po raz drugi sięgnęłam po ten sam wykrój, świadczy, że nie jest taki straszny i chyba można z niego "wycisnąć" więcej, niż gazeta pokazuje.
Jest jeszcze druga sukienka - model 14 z fikuśnymi ramiączkami - na razie historia zakończyła się na zaprezentowaniu próbnego muslinu-koszulki i marudzeniu na ilość potrzebnych modyfikacji. Aktualnie sprawy mają się następująco: po przeanalizowaniu egzemplarzy pokazywanych w internecie i kilku przymiarkach muslina cofnęłam kilka zmian w wykroju i dokonałam innych. Doszłam do wniosku, że to nie wysokość zaszewki piersiowej jest problemem (wspominałam o podnoszeniu zaszewki w zalinkowanym poście), ale marszczony na gumkę tył, który deformuje sukienkę i - niestety - figurę. Deformacja jest widoczna jeśli patrzy się z boku i spowodowana jest ściąganiem materiału i ramiączek przez gumkę, dlatego zamierzam zamienić gumkę na marszczenia wszyte w nierozciągliwą plisę. Mimo tych trudności sukienka nadal wydaje mi się warta uszycia. Tylko wciąż nie mam do niej podszewki. :(
Jest jeszcze druga sukienka - model 14 z fikuśnymi ramiączkami - na razie historia zakończyła się na zaprezentowaniu próbnego muslinu-koszulki i marudzeniu na ilość potrzebnych modyfikacji. Aktualnie sprawy mają się następująco: po przeanalizowaniu egzemplarzy pokazywanych w internecie i kilku przymiarkach muslina cofnęłam kilka zmian w wykroju i dokonałam innych. Doszłam do wniosku, że to nie wysokość zaszewki piersiowej jest problemem (wspominałam o podnoszeniu zaszewki w zalinkowanym poście), ale marszczony na gumkę tył, który deformuje sukienkę i - niestety - figurę. Deformacja jest widoczna jeśli patrzy się z boku i spowodowana jest ściąganiem materiału i ramiączek przez gumkę, dlatego zamierzam zamienić gumkę na marszczenia wszyte w nierozciągliwą plisę. Mimo tych trudności sukienka nadal wydaje mi się warta uszycia. Tylko wciąż nie mam do niej podszewki. :(
A ja w sumie lubię tą prostotę, bo dzięki niej modele są tak jakby ponadczasowe. Wystarczy odpowiednia tkanina i być może małe podkręcenie stylu i już :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Bardzo wiele zależy od naszej inwencji twórczej. :)
UsuńTa pierwsza kolbatoa sukienka jest przepiękna!
OdpowiedzUsuńTo sukienka z kolekcji Project Runway, nie napisali tego w polskiej wersji, ale w internecie można ją znaleźć. :)
UsuńA ja lubię Annę nie tylko za dodatki na szwy, ale i rysunki, łopatologiczne tłumaczenia, uniwersalność modeli i to, że można je z powodzeniem nosić na co dzień. Nie lubię za to, że nie jest miesięcznikiem. :)
OdpowiedzUsuńJa swojego numeru jeszcze nie mam, ale już grzeję łapki. I w tym oczekiwaniu nabyłam ostatnio niemiecką wersję. I jest inna!!! Dwa razy więcej uniwersalnych modeli i z obrazkami, miodzio. Z tego, co widzę, niemiecka nie jest tak ciekawa, jak polska wersja. Ale obie będą pewnie tak samo cieszyć.
Chętnie położyłabym łapę na niemieckiej wersji. :D Racja, powinna wychodzić częściej!
UsuńMuszę zerknąć dziś do kiosku. Kupuję tę gazetę regularnie i u mnie we FR nazywa sie ona "Tendance Couture". Lubie ich wykroje za ich prostote i tak jak to zostalo ujete przez Iwonę, ponadczasowosc. Ale... jakby mogło obejść się bez "ale"? Trzeba uważać na ten zapas na szwy, bo ja już się przekonałam, że może być niewystarczający. Pisałam o tym niedawno na moim blogu przy okazji szycia bluzeczki w kwiaty. Trzeba również liczyć się z wieloma przeróbkami. Nie Ty jedna przesuwasz zaszewki, czy przerabiasz praktycznie wykroj. Również trzy tygodnie temu męczyłam żakiecik dla teściowej. Niby wykrój prosty i zero komplikacji, a okazało się, że ładnie układający się na zdjęciu żakiet to w rzeczywistosci wór, bo nawet nie worek na ziemniaki. Rozmiary wykrojów też są nie zawsze takie jakie są nam potrzebne. Więc może się okazać, że piękna kobaltowa sukienka jest tylko w rozmiarze 44/46, a nosimy rozmiar 36 ;) lub na odwrót. Nosimy rozmiar 46, a ulubiony wykrój jest tylko w rozm. 34/36, 36/38, 38/40.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Poszerzenie rozmiarówki na pewno spotkałoby się z ciepłym przyjęciem czytelników. :)
UsuńNauczona przykrym doświadczeniem każdy wykrój przed krojeniem mierzę na papierze i sprawdzam, czy mi gdzieś nie zabraknie a gdzie indziej czy nie trzeba przycinać. A potem patrzę jak dziewczyny pokazują uszyte ciuchy i mam wrażenie, że tylko ja muszę się tak męczyć z dopasowaniem wykrojów. ;))) Cieszę się, że nie jestem sama.
Idę poczytać Twój blog!
No ja już teraz dostałam nauczkę, więc sprawdzam, fastryguję i zanim ostatecznie ciachnę nożyczkami, przymierzam trzy razy. Acha! Nie widziałam wersji polskiej więc nie mogę porównać, ale w wersji FR przerysowanie wykroju na papier wymaga pokładów cierpliwości. Burda wydaje die przy tym spacerkiem po bezdrzewnej polanie, natomiast w "Annie" to jak spacer po buszu. Bez maczety, nawet nie ma się co zgłębiać. Linie nachodza na siebie, w gąszczu kreseczek nie widac dokładnie wszystkich dodatkowych oznaczeń (styku szwów, czy połówki główki rękawa), które co gorsza nie są również zaznaczone na schemacie poszczególnych części. Można zapytać, po co więc kupować i utrudniać sobie życie? Dlatego, że modele są fajne, proste w szyciu, ponadczasowe, są doskonałą bazą do stworzenia czegoś innego, a te wszystkie niedoskonałości typu workowaty model pozwalają na pobudzenie naszej kreatywności, pomysłowości i ćwiczenia cierpliwości ;p
UsuńPozdrawiam serdecznie i przepraszam za tak długie wywody, ale temat mi się po prostu spodobał. I przy okazji sprawdzilam czy u mnie jest już nowy numer, ale niestety. Muszę jeszcze poczekać.
W wersji polskiej jest dokładnie tak samo - lepiej bym tego nie ujęła (spacer po buszu:D). Na pewno by wiele ułatwiło, gdyby na rysunkach we wkładce uwzględniali wszystkie linie.
UsuńBardzo się cieszę, że wzięłaś udział w dyskusji i zwróciłaś uwagę na te wszystkie szczegóły, dziękuję!
Kupiłam choć muszę przyznać że przeglądając numer chwilę się zawahałam ;)
OdpowiedzUsuńJa nie przeglądałam przed zakupem, więc ominęły mnie wątpliwości ;))))
UsuńTeż wczoraj pognałam do InMedio - specjalnie przesunęłam zakupy o jeden dzień żeby zbiegły się z premierą Anny. Strasznie ogromnie podoba mi się niebieska sukienka i żakiet w tym wariancie na dolnym środkowym zdjęciu. Do tego podoba mi się płaszcz - bo jest prosty i z paskiem, ale szycie płaszczy to chyba jeszcze nie mój level.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że dałabyś sobie radę. :)
UsuńZapomniałam dodać, że mnie wpadła w oko sukienka model 27 - ta rysunkowa fioletowa (trzecie zdjęcie licząc od góry). Uszyta z czegoś lejącego prezentowałaby się na pewno całkiem nieźle.
OdpowiedzUsuńMnie numer 1 przypadł do gusty i bardzo cieszę się że jest już 2. A o tym że jest dowiedziałam się z twojego bloga, więc pędzę kupić :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Anna na stałe zadomowi się na polskim rynku. :)
Usuń