Pierwsza torebka z serii z okrągłymi emblematami dostała wykończenie w ciągu jednej niedzielnej godziny, albowiem zapadła decyzja, że pojedzie w roli prezentu na imieniny Emilki. Emilka to siostra mojego męża i bardzo fajna dziewczyna, więc pomyślałam, że nie wyrzuci mnie z imprezy na widok takiego daru. ;) Skądinad wiem, że choć stereotyp jest taki, że własnoręcznie wykonany prezent jest najlepszy, to jednak nie każdy tak samo zachwyca się rękodziełem, a czasem wręcz go nie znosi. Być może jest to wina samych rękodzielniczek - choć o gustach podobno się nie dyskutuje, bo każdemu podoba się co innego, to już o staranności wykonania tak. Ostatnio na kiermaszu widziałam torby z tak paskudnymi, krzywymi stębnowaniami, że zastanawia mnie, jakim cudem ktokolwiek wypuścił je z pracowni, nie mówiąc już o żądaniu za nie pieniędzy... Czy chciałabym używać takich toreb? Nie. I nie chodzi o to, żeby odległości mają być mierzone suwmiarką z czujnikiem laserowym, pewnie wystarczyłoby częściej zaprzyjaźniać się z żelazkiem i szpilkami lub zainwestować w stopkę krawędziową (stopkę, która dzięki prowadnikowi umożliwia szycie w równej odległości od brzegu lub innej linii odniesienia). To wspaniałe, że rękodzielnictwo się rozwija i kibicuję każdemu, kto chce tworzyć coś samodzielnie. Ale szycie dla innych to już większa odpowiedzialność i wymaga skupienia na drobiazgach.
Dlatego, nie chcąc wyjść na hipokrytkę, starałam się bardzo, żeby moja torba była jak najlepiej wykonana. Większość widocznych szwów szyłam na sposób francuski ze względu na brak podszewki, podobnie hafty powstały jako aplikacja, żeby w środku nie było widocznego wyklejenia flizeliną. Uchwyty zrobiłam z bawełnianej taśmy - na zdjęciu widać inny odcień czerni, w rzeczywistości różnicy nie widać.
Całość uszyłam na Janome Horizon MC8900QCP, cały czas sprawdzam, ile wart był ten zakup.
Odszycie brzegu dwukrotnie przestębnowane.
Prostokątne dno.
Bardzo lubię zaokrąglone motywy, lubię też symetrię. Koło naszyte centralnie na torbę spełnia moje estetyczne wymagania całkowicie. Pstrokate kolory mocno wybijają się z czarnego tła.Teoretycznie nie pasują do siebie, ale jednak pasują. ;) I tworzą ciut folkowy nastrój.
Uchwyty przeszyte na krzyż w celu wzmocnienia i dla ozdoby. Ekhem, tak, wyszły troszeczkę nierówno. :D
Prezent się spodobał. Druga z mężowskich sióstr przypomniała, że w lipcu też ma imieniny. ;) I że przyda jej się torba do pracy. Hmmm. :)
Bardzo fajna:)
OdpowiedzUsuńCiekawe przemyślenia na temat rękodzieła... :-) Od kiedy szyję bardzo chętnie obdarowuję solenizantów moimi uszytkami. ZAWSZE staram się w takich przypadkach dać z siebie wszystko, żeby toto dobrze wyglądało :-) Oczywiście biorę też pod uwagę gusta obdarowywanego, już kilkakrotnie zdarzyło mi się szyć torebki na prezent z materiału, którego bym dla siebie nie wykorzystała :-) Koniec końców moje prezenty i tak w jakiś sposób wyrażają mnie, tym bardziej te przeze mnie stworzone. Ale wolę takie, jak kupić coś kiepskiej jakości wyprodukowane w Chinach - tu w Paragwaju sklepy pękają od takiego kiczu, wszystko musi być tanie, cała reszta się nie liczy! Więc ostatecznie moje uszytki jednak lepsze ;-)
OdpowiedzUsuńZa to Twoja torba śliczna i pięknie odszyta! Nic dziwnego, że dostałaś kolejne "zamówienie" :-)
Iwonko, Ty szyjesz bardzo ładnie i prezent od Ciebie każdemu by sprawił przyjemność :)
UsuńObserwuję miliony blogów i nieraz szczęka opada mi w dół z zachwytu nad dziełami utalentowanych ludzi. I tym bardziej dziwi mnie, że na kiermaszach wciąż trafiam na niedoróbki. :(
Dziękuję za miłe słowa na temat torby. :)
No i bardzo fajna wyszła W sumie prosta aplikacja, a tyle zmienia :)
OdpowiedzUsuńMam chęć poszyć więcej takich kółeczek w różnych kolorach. :)
Usuńładniusia torebusia ;) A ta Twoja maszyna, to z tego co widzę majątek kosztowała..o.O
OdpowiedzUsuńTo jedna z niewielu jej wad ;]
UsuńPiękna , a zakup maszyny jak najbardziej trafiony.Po rodzinie przyjdzie kolej na obszywanie znajomych- bo tak piękna jest ta torba...:)
OdpowiedzUsuńZanim się obejrzę, zostanę etatową krawcową :)))))
UsuńTorba jest przepiękna!!
OdpowiedzUsuńCo do rękodzieła, mam dokładnie takie same przemyślenia jak Ty. Jeżeli szyjemy na sprzedaż, to staranne wykonanie powinno być obowiązkowe. Mnie zawsze dziwi kiedy przy oglądaniu moich prac słyszę: jak to jest starannie i porządnie uszyte! A jak ma być? byle jak? przecież wtedy szkoda w ogóle szkoda czasu na szycie :))
Szkoda, że porządne szycie wydaje się takim ewenementem, bo przez to ludzie mogą niechętnie podchodzić do zakupów a cierpią na tym rzetelni twórcy. :(
UsuńPieknie wyhaftowane. "Toto" wygląda na prawdę profesjonalnie.
OdpowiedzUsuńTeż często mam problem czy ręcznie wykonany prezent nie rozczaruje obdarowanego, bo przecież są tacy co tylko kupne prezenty tolerują. Najczęściej daję coś co zrobiłam gdy widzę że komuś się to podoba i mówi że chce takie samo. Tylko wtedy to jest bez okazji.
Tak jest chyba najbezpieczniej. :)
UsuńZ bliska wygląda jeszcze lepiej. Myślę, ze kto nie szyje, chętnie dostanie coś ręcznie (na maszynie) zrobionego i doceni oryginalność, a kto szyje, ten jeszcze chętniej bo w końcu wie, ile to pracy:)
OdpowiedzUsuńTak, czasem ktoś, kto nie szyje, nie zdaje sobie sprawy, że szycie wymaga jednak pewnego trudu.
OdpowiedzUsuń