Skoro już pokazałam nowy żurnal z wykrojami, zwykła odpowiedzialność każe pociągnąć temat i wypróbować go w szyciu. Wiosna w tym roku działa niezwykle motywująco, więc nie opierałam się długo ciekawości i na warsztat wzięłam sukienkę z okładki:
Prawdziwy urok tej sukienki widać w wersji uszytej z gładkiej tkaniny - karczek z marszczeniami, kopertowy dekolt lub przód z markowanym zapięciem, rękawy z bufkami... Trochę dziwi mnie wybór twórców modelu, że promują pismo wersją wzorzystą, bo jej kwiecistość spokojnie mogłaby się obyć bez skomplikowanych krojów. Oczywiście sukienka jest ładna i skopiowanie jej kropka w kropkę (kwiatek na kwiatku ;)) nie będzie grzechem śmiertelnym. Tylko przysłowiowym dodatkowym grzybkiem w barszczu. ;)
Moje wątpliwości budzi również dół sukienki. Przy odrobinie dobrej woli ów model można by przemodelować w kierunku mody z lat czterdziestych XX wieku i dziwi mnie fakt, że projektanci zatrzymali się jakby w pół kroku, niezdecydowani. Czy ma być strojem nowoczesnym, czy retro? Wyczuwam zamysł, że ma się po prostu spodobać jak największej liczbie osób, dlatego zabrakło spódnicy objętości i charakteru. Jednak lepiej wyglądałaby w półkloszu lub kloszu. Albo może marszczona?
Najbardziej przypadł mi do gustu model 35 - zielony, pokazany tylko w formie rysunkowej. Tak wygląda wykaz modeli we wkładce instruktażowej wraz z listą części wykrojów:
W przeciwieństwie do Burdy, tutaj każdy model oparty na tej samej konstrukcji ma osobne części do skopiowania, więc nie trzeba sprawdzać po kilka razy, czy wyrysowało się właściwe linie. :) Oczywiście zanim do tego doszłam (bo niby po co czytać uważnie instrukcję, skoro można zerkać na film) skopiowałam dwie części od modelu 33 z myślą, że pewnie trzeba samemu coś zmodyfikować. Błąd! Jak widać na powyższym zdjęciu, istnieje dokładna lista części z zaznaczeniem którego modelu dotyczą. Ja nie zauważyłam.
A ponieważ film był naprawdę dobry, nie doczytałam również do końca przewidzianego zużycia materiału i pognałam do tekstylnego po dwa metry jakiejś gładkiej, naturalnej tkaniny. Bo oczywiście w domu nie było żadnej odpowiedniej. ;) I przywiozłam do domu taką :
...po czym okazało się, że owszem, potrzeba na tę sukienkę dwóch metrów, ale jeśli tkanina ma szerokość 115cm! Przy szerokości 150cm potrzeba półtora metra. Tak - Anna podaje zużycie materiałów dla dwóch szerokości tkanin. Prawda, jak wygodnie? Tylko trzeba to najpierw DOCZYTAĆ :D
Po tych przygodach aż strach było zaczynać szycie! Ale Aire jest dzielna i sprytna, więc zgodnie ze zwyczajem skroiła muslin. I co? Okazało się, że poprawek jest niespodziewanie mało i to jest najważniejszy fakt w dzisiejszej opowieści. :)
Kosmetyczne wręcz zwężenie ramion (około 1cm), wydłużenie i lekkie poszerzenie przodu - po walkach z wykrojami z Burdy, gdzie musiałam ścinać po kilka centymetrów ramion i przerabiać praktycznie całość góry w dopasowanych sukienkach, tu czuję się jak kombatant na zasłużonej emeryturze. Dwie godziny majstrowania i oto pierwsze efekty pozwalające bez strachu ciąć tkaninę docelową:
Nie wiem jeszcze, jak będzie wyglądać gotowa sukienka, jak rozwiążę problem spódnicy i czy znów doszyję kieszenie. ;))) Ale wiem już, że z Anny szyje się bardzo przyjemnie.Prace z muslinem skończyłam, szyję gotową górę. Chyba będzie ładnie.
Aha. Z instrukcji obrazkowej jeszcze nie korzystałam. Zaczarował mnie Al Pacino w "Zapachu kobiety" i nie było kiedy spojrzeć.... ;)
Model fajniutki, idealny na lato, a magazyn zapowiada się obiecująco, też chciałabym go już dorwać:)
OdpowiedzUsuńMogę pomóc w dorwaniu :) Jakby co :)
UsuńChciałam uszyć dokładnie ten sam model i troszkę się bałam co z tego wyjdzie, nawet planowałam wykroić kieckę najpierw z jakiegoś starego prześcieradła, ale skoro już sprawdziłaś za mnie co i jak tnę na żywca, dziękuję serdecznie za przeprowadzenie testów :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;))) Warto przed skrojeniem zmierzyć jeszcze papierową formę i ewentualnie dociąć szerokość ramion, zawsze łatwiej modyfikować na papierze niż na tkaninie :)
Usuńzapowiada się bardzo fajna sukienka :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy :)
UsuńPo Twoim poprzednim poście pognałam do kiosku i "Annę" kupiłam :) Bardzo fajna gazeta, dla początkujących podobają mi się fajne instrukcje obrazkowe. Sukienka, którą wybrałaś jest śliczna, na pewno wyjdzie Ci bardzo fajna. Z dołem faktycznie można pokombinować np. doszyć spódnicę z półkola albo zaszaleć i całego koła :) A od tego filmu faktycznie trudno się oderwać :) i tak podziwiam za podzielność uwagi!
OdpowiedzUsuńAch, marzę, żeby zatańczyć kiedyś takie tango! A z podzielnością uwagi to jak widać nie najlepiej ;))) Zobaczymy na jaką wersję spódnicy starczy mi materiału, może się okazać, że pół metra bardzo się przyda :)
Usuńna wielu blogach gwarno o tej gazecie, ale chyba Ty pierwsza wzięłaś ją w obroty:) więc tym bardziej wyczekuję dalszej Twojej recenzji!
OdpowiedzUsuńKieca się szyje i mam nadzieję dokończyć ją do niedzieli. Potem zdam relację :)
Usuńhhmmm no kusi ta Anna . No i ciekawa jestem jak tOBIE WYJDZIE TA SUKIENKA.
OdpowiedzUsuńPowrzucam na Facebooka kilka zdjęć z szycia, jedno już wisi, więc można tam zaglądać i krytykować. :) Na blogu pojawi się już gotowa sukienka, albo na manekinie albo na mnie (wolałabym na mnie, ale nie wiadomo jak będzie...).
OdpowiedzUsuńOoo, jesteś ekspresowa, a sam opis szycia brzmi obiecująco - zwłaszcza ta mała liczba poprawek:D
OdpowiedzUsuńFajny blog, miło się ogląda, super się czyta. Jeśli interesujesz się makijażem i modą zapraszam do siebie na http://lusiakowy.blogspot.com/ :) Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i również pozdrawiam.
Usuń