Wiosna przyszła (no, przynajmniej na chwilę), więc kto by siedział i produkował długie wpisy na blogu. ;) Zawsze skrycie marzyłam o byciu szafiarką (ha, ha), więc dziś artykuł krótki, konkretny i leniwy jak słoneczne popołudnie w Łodzi.
Spódnica: model 4 z Burdy "Szycie krok po kroku" wiosna/lato 2009. Z popeliny wypatrzonej wieki temu na Allegro i kupionej w hurtowej ilości. Bardzo porządna tkanina, uszyłam kiecę bez uprzedniej dekatyzacji i uszło mi to na sucho, znaczy - nic się nie skurczyło po praniu. ;)
Bluzka: Kappahl
Chusta: "pashmina 100%" z Carrefoura, oczywiście z syntetyku bo nawet w hipermarkecie nie sprzedawaliby kaszmiru za 15 zeta. ;) Test ogniowy wykazał zresztą poliestrowe włókna. A bez ognia inne dowody widoczne jak na dłoni - chusta jest o wiele za ciężka i nie ma wełnianego "chwytu".
Połączenie deseni inwencja własna. :) Graficzne czarno-białe pasy nie gryzą się z esami-floresami chusty.
Słonecznego weekendu!
Wiosennie:D
OdpowiedzUsuńUśmiech prześliczny:* i włoski oczywiście również;)
Psica mnie rozśmieszyła, bo nigdy nie może się zdecydować, czy chce być na zdjęciu czy raczej pilnować fotografa ;D
OdpowiedzUsuń:*
Bardzo pozytywne, wiosenne i wesołe zdjęcie. Ty taaaaka młoda :P zazdroszczę. Pasków nie lubię :D za to uwielbiam szale i chusty. Świetna spódniczka!
OdpowiedzUsuńEj no, dwa dni temu skończyłam 32 lata :D Spódniczka dziękuje, ten wykrój jest naprawdę fajny i szybko się szyje :)
OdpowiedzUsuń