Nowy rok, nowy projekt.
Tym razem szyję nie dla siebie lecz dla pewnej młodej damy, która za kilkanaście dni ma bardzo ważną imprezę - studniówkę. :) Historia stara jak świat, więc nie ma co się rozpisywać - w sklepach nędza, na wymarzoną kieckę nie ma co liczyć - co począć? Swoją własną sukienkę studniówkową szyłam, więc zaoferowałam się, że uszyję kolejną. Motywacja jest, bo owa młoda dama to moja chrześnica. ;)
Przy wyborze tkaniny padło na piękną satynę bawełnianą w jakże adekwatnym do okazji kolorze - szkolnym granacie. Ma być szlachetnie i bez drażniącego poliestrowego połysku, który z subtelnością bawełny nie ma zbyt wiele wspólnego.
Gniotliwość wybaczamy, zresztą i tak nie będzie zbytnio widoczna. ;)
A teraz najważniejsze, czyli generalne ustalenia co do fasonu::
- dekolt pasujący do naszyjnika z perełek
- dopasowana góra
- wąskie rękawy do łokcia
- rozkloszowany dół
- tiulowa halka
Jednym słowem - kolejna interpretacja stylu New Look Diora. I wyglądać mniej więcej tak jak na rysunku poniżej:

Będzie dobrze? MUSI!
(W zamian za szycie zażyczyłam sobie zdjęcia gotowej sukienki na modelce. Oraz zgody na publikację. ;) Będzie co oglądać.)
Zapowiada się przepięknie. Już nie mogę się doczekać zdjeć.
OdpowiedzUsuńAgrafko, cudowna kobieto, witaj ponownie :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że wymyśliłam dość trudny projekt, choć z pozoru wyglądał łatwo. Wymaga ogromnej pracy i dokładności - ta satyna nie wybacza błędów. Ale na szczęście już jest bliżej niż dalej do końca, potem urządzam sobie urlop od ambitnych wyzwań :P
Będzie piękna sukienka:) już nie mogę się doczekać aby ją zobaczyć w całości:D i na modelce również;) Zdolna z Ciebie osóbka moja Droga;*
OdpowiedzUsuńZostały ostatnie poprawki, widzę światełko w tunelu ;))) Zdjęcie zaklepane, obiecałam przed studniówką nie pokazywać skończonej sukienki, ale po najbliższej sobocie będzie zdjęcie na wieszaku a później na modelce - może nawet z jej modelem u boku - zobaczymy ;)))
OdpowiedzUsuńWitaj Aire:) Cieszę się, że tu trafiłam - bardzo mi się u Ciebie podoba.
OdpowiedzUsuńW Łodzi zakochałam się od pierwszego wrażenia. Bardzo cieszy mnie ożywienie starego ducha miasta, o którym piszesz na poprzednich stronach - bardzo ciekawie zresztą (i o Łodzi, i o nitkach:))
Pozdrawiam Cię serdecznie, cantadora
Witaj :) Dzięki za odwiedziny i komentarz! Bardzo mnie cieszy, że nie tylko ja żywię do Łodzi pozytywne uczucia - na pewno będę jeszcze pisać o mieście w kontekście jego włókienniczej tradycji. Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuń