... bawełnianej!
W przeciwieństwie do satyn z włókien syntetycznych dobrej jakości satyna bawełniana ma szlachetny, nienachalny połysk i nawet zagniecenia nie odejmują jej uroku. Znalazłam taką - niezbyt grubą ale mięsistą i masywną, z dodatkiem lajkry. Przyjechała od internetowego sprzedawcy i od razu zachwyciła wyglądem, dotykiem i kolorem. W takich momentach jednak wyłazi ze mnie włókiennik a nie krawcowa - tkanina jawi się jako skończone dzieło, którego po prostu żal pociąć. ;)
Jednakże została wytypowana do uszycia końcowej wersji sukienki 104 z Burdy 2/2011 - przedmiotu moich muslinowych zmagań.
Jednakże została wytypowana do uszycia końcowej wersji sukienki 104 z Burdy 2/2011 - przedmiotu moich muslinowych zmagań.
Tym razem jeszcze oparłam się pokusie stworzenia własnej konstrukcji. Sukienka miała być wykonana w określonym terminie (miała się "pokazać" na ważnej imprezie) i musiałam poskromić zapędy - szereg próbnych przeszyć doprowadził mnie do wniosków, że strój będzie leżeć może nie idealnie, ale akceptowalnie jeśli wykorzystam części z dwóch rozmiarów sąsiadujących z moim - mniejszego na tył i większego na przód, do tego oczywiście zwężę ramiona i dopracuję kilka mniej absorbujących szczegółów (np. wyprostuję linie boków).
Szycie muslinu zdecydowanie się opłaciło, bo kiedy w końcu zaczynałam kroić tę śliczną satynę, robiłam to bez lęku że w porę niewychwycony błąd burdowej konstrukcji uniemożliwi noszenie gotowego ciucha. ;) Stałoby się tak bez żadnych wątpliwości, bo wbrew pozorom wykroje z żurnali nie są przygotowane pod każdy rodzaj figury - ale o tym już wspominałam wcześniej, więc powtórzę tylko: warto przed szyciem zasadniczym przygotować muslin.
Szycie muslinu zdecydowanie się opłaciło, bo kiedy w końcu zaczynałam kroić tę śliczną satynę, robiłam to bez lęku że w porę niewychwycony błąd burdowej konstrukcji uniemożliwi noszenie gotowego ciucha. ;) Stałoby się tak bez żadnych wątpliwości, bo wbrew pozorom wykroje z żurnali nie są przygotowane pod każdy rodzaj figury - ale o tym już wspominałam wcześniej, więc powtórzę tylko: warto przed szyciem zasadniczym przygotować muslin.
Po tym wszystkim samo szycie zasadnicze było banalne - łącznie z wszywaniem zamka krytego, które jest jedną z najprostszych czynności krawieckich, szczególnie mając w wyposażeniu maszyny odpowiednią stopkę. ;D O wiele bardziej uciążliwe było dla mnie równomierne (ręczne!) rozłożenie marszczenia, tym bardziej, że w tym przypadku mój perfekcjonizm wziął górę i lenistwo nie miało nic do gadania (a więc używanie stopki do marszczenia nie wchodziło w grę!). Jedynym właściwie utrudnieniem była konieczność szycia na papierze - lajkra w składzie satyny sprawiła, że maszyna nierówno przesuwała warstwy tkaniny - podłożenie paska papieru na ząbki transportera eliminuje problem w zupełności.
I oto mamy sukienkę:
Zalety tkaniny ujawniły się w tańcu - dzięki swojemu ciężarowi dół pięknie wiruje. Gorąco zachęcam do zwracania uwagi na tę cechę materiałów, czasem zignorowanie zbytniej "lekkości" tkaniny może popsuć projekt...
I to już koniec sagi muslinowej. Do następnego razu ;)
I to już koniec sagi muslinowej. Do następnego razu ;)