Kiedyś na jednym z rodzinnych wesel ucięłam sobie pogawędkę z seniorką rodu - Babcią. Stałyśmy obok bufetu zastawionego swojskimi wędlinami i smalczykiem z kiszonymi ogórkami a ja zachwycałam się jakże pięknie jest owa wystawka udekorowana. Z tyłu wisiał ręcznie tkany kilim a blat zdobiły szydełkowe serwetki. Babci chyba się spodobały moje słowa, bo rozmowę zapamiętała i za jakiś czas podarowała mi wszystkie tekstylia plus jeszcze kilka serwetek. Nie mogły trafić w lepsze ręce. :) Przyjęłam je z wdzięcznością jako cenną pamiątkę.
Lubię szydełkowe serwety. Najbardziej lubię, gdy zbudowane są z powtarzalnych elementów, wielokątów lub form kolistych. Taki właśnie jest obrus, który po trzyletnim zaleganiu w szufladzie wyciagnęłam i dokończyłam kilka dni temu.
Wzór zaczerpnęłam z czasopisma "Moje Robótki" nr 9/2006. Nie obyło się bez kilku modyfikacji. Niestety często w gazetowych wzorach na szydełko zdarzają się błędy. Ilość oczek w kolejnych rzędach bywa źle przeliczana - tutaj na przykład identyczna odległość w niższym rzędzie miała 12 a dwa rzędy wyżej już 11 oczek, zupełnie bezsensownie. (Niby drobiazg, ale gdy drobiazgów się nazbiera, to gdy przychodzi potem do rozprasowywania całość może się źle układać. Nie wszystkie błędy przeliczeniowe i wykonawcze można zlikwidować przez napinanie i blokowanie dzianiny. Tutaj poszło świetnie, jednak mam na stanie inną serwetkę, która niestety wymaga chyba pisania wzoru od nowa, bo korzystanie z oryginału skutkuje produkcją nienaprawialnego bubla).
Po drugie sam projekt - o ile pojedynczy kwadrat sam w sobie był bardzo ładnie skomponowany, o tyle koronka wykańczająca obrus była zupełnie nieciekawa, bez logicznego nawiązania (czy przez analogię czy przez kontrast) do całości. Dlatego u mnie jest skrócona o dwa rzędy i zwija się na pół tworząc subtelny i lekko wypukły rąbek.
Po drugie sam projekt - o ile pojedynczy kwadrat sam w sobie był bardzo ładnie skomponowany, o tyle koronka wykańczająca obrus była zupełnie nieciekawa, bez logicznego nawiązania (czy przez analogię czy przez kontrast) do całości. Dlatego u mnie jest skrócona o dwa rzędy i zwija się na pół tworząc subtelny i lekko wypukły rąbek.
Całość ma wymiary 130x130cm, zastosowane nici to Eldorado od Coats a używałam szydełka nr2.
Robota przeciągnęła się na 3 lata - oczywiście nie siedziałam nad nią codziennie, miałam długie przerwy. Gdyby je wyeliminować, zakończyłabym pracę w jakieś 8 tygodni. Tak czy siak, chyba jest powód do pewnego zadowolenia i kawa w nagrodę się należy. ;)
Gazetkę z obrusem można pewnie dostać na Allegro lub udać się na stronę wydawnictwa - jest dostępny cały rocznik jak również pojedyncze egzemplarze.
P.S. Prezenty od Babci zaprezentuję następnym razem. :)
Ale ładny, chyba nie tylko babcia dumna:)
OdpowiedzUsuńBabcia jeszcze nie widziała - mieszka daleko :( Właśnie się zorientowałam, że na żywo chyba nikt jeszcze go nie obejrzał poza siostrą i mężem. :D ale oni się nie liczą, bo byli też przy tworzeniu. ;P
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia na tym blogu.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń